TestingCup od pierwszej edycji przeszedł długą drogę.
Powiększyliśmy się w każdym wymiarze: w czasie, w liczbie uczestników, w zajętych metrach kwadratowych. Zakiełkowaliśmy w podziemiach Stadionu Narodowego by w kolejnych latach zdobywać centra konferencyjne, przestrzenie VIP, loże i murawy kolejnych stadionów. Ale i tu zrobiło się dla nas za ciasno. Weszliśmy w sale olbrzymich hoteli i sal wystawienniczych.
Liczba chętnych często przerastała liczbę miejsc, jakie mieliśmy na wydarzeniu.
Co roku staraliśmy się zmieniać i ewoluować. Ale może zmiany były zbyt małe? Chcielibyśmy ciągle być awangardą tego typu wydarzeń, ale powtarzanie tej samej formy raczej nie pcha nas przed szereg.
Świat zmienił się przez ostatnie 8 lat.
W tym czasie powstał i zniknął Software Testing World Cup. Kontaktowało się z nami wielu organizatorów konferencji z Europy, Azji czy Ameryki z pytaniem jak zorganizować takie wydarzenie. Choć oferowaliśmy im swój know how, to nikomu nie udało się powielić naszej imprezy w podobnej skali. Często towarzyszyło nam pytanie – dlaczego? czy dlatego, że jest mało ciekawe? Polskie zainteresowanie temu przeczyło. A może jest to wydarzenie zbyt złożone w organizacji i zbyt kosztowne? Nam się udawało, choć balansowaliśmy na granicy opłacalności.
Ewoluowały też inne typy zawodów jak hackathony czy maratony koderskie. czy moglibyśmy się od nich czegoś nauczyć?
Zmieniło się całe pokolenie testerskie.
Choć Mistrzowie naszych zawodów często się powtarzają, co rusz pojawiają się nowe twarze. Wciąż jednak towarzyszy nam przekonanie, że tkwimy w tej wolno zmieniającej samej grupie. Może nie adresujemy potrzeb współczesnych uczestników wystarczająco silnie? Może nasz koncept zawodów i konferencji ma swoje wady? Często porównywaliśmy się do zawodów sportowych, gdzie dobrze przygotowany olimpijczyk mógł ciężkimi przygotowaniami wywalczyć podczas konkursu medal. Ale przecież ukoronowaniem zwycięstwa powinna być celebracja, a nie dzień wykładów i prelekcji. Może koncept łączenia zawodów i konferencji wcale nie jest dobrym rozwiązaniem?
Zmieniły się gusta.
Przez wiele lat TestingCup było świętowaniem testowania formalnego, eksploracyjnego i zgadywania defektów. Dziś nie jest to już dominujący trend w testach. Ostatnia edycja dała co prawdę szansę na testowanie po API, ale w mojej opinii nie akcentujemy innych, ważnych trendów w testowaniu jak automatyzacja, testowanie kodu czy monitoring. Może nasza praca powinna skupić się na ewolucji w kierunku tego, czym aktualnie żyje świat testerski i jakościowy?
Wiele pytań i tak mało czasu na odpowiedź. Dzień po zakończeniu jednej edycji bierzemy się za następną. Bez chwili oddechu, bez prostego zatrzymania się, nabrania szerszej perspektywy i przepracowania nowych koncepcji. TestingCup nie dostawał wystarczająco świeżej krwi, a z edycji na edycję taka transfuzja była nam życiowo potrzebna do napędzania się na kolejne wydarzenie. Czas więc zrobić pauzę. Krótką. Wymyślić TestingCup na nowo.
Dlatego następna edycja odbędzie w 2021. A już dziś zdradzę Wam pewne szczegóły.
- Nie zostawimy 2020 bez niczego. Śledźcie nasze strony, bo w tym roku szykujemy dla Was testingcupową niespodziankę.
- Zawody zostaną przebudowane tak, by wskazywanie Mistrzów było jeszcze bardziej przejrzyste i bardziej jednoznacznie.
- Zrezygnujemy z konferencji w obecnym kształcie, ale nie porzucimy edukacji podczas TC. Przyjmie ona inną formę.
- Zbudujemy silniejszy link między zawodami a pozostałymi wydarzeniami wokół zawodów. Uczynimy je spójnymi. Część edukacyjna będzie powiązana z tym, co na zawodach.
- Wprowadzimy wydarzenie w lata dwudzieste XXI wieku przy pomocy współczesnych mechanizmów pomagających budować zainteresowanie i promowanie zdobywania wiedzy.
Szanowne społeczności TestingCup i testerzy.pl, zapraszam Was na edycję TestingCup 2021. Będziecie mieli okazję spotkać się ze znanym Wam przeciwnikiem, Mr Buggym, ale na zupełnie innej imprezie. Innej od wszystkich.