W wielu źródłach, szczególnie tych spoza nurtu ISTQB, zarówno praktyków testowania, jak i amatorów przyjęło się mówić o problemach oprogramowania jako o błędzie. Stąd też słyszymy z wielu stron "błąd oprogramowania". Teoretycy zebrani wokół certyfikacji przyjmują, że błąd musi zostać "popełniony". Oprogramowanie nie może popełniać błędów. To człowiek popełnia błąd, a jego konsekwencją jest defekt, który prowadzi do awarii.
Praktycy upraszczają. Wszystko jest błędem. Błąd człowieka, błąd oprogramowania, błąd w interfejsie. Same błędy.
Przykładowo popularno-naukowe publikacje w mediach głównego nurtu napiszą: "Błąd w programowaniu doprowadził do awarii systemu bankowego". Nie rozróżnia się więc przyczyny od konsekwencji.
Rozróżnienie wydaje się bardziej przydatne w teoretycznych rozważaniach niż w praktycznych działaniach.
A jakie nazwy stosuje się w Waszych organizacjach?