Istnieją jeszcze inne powody, dla których należy kupić tę książkę. Oto najważniejsze:
- Ponieważ napisał ją sam Jeff Sutherland.
- Ponieważ znajdziesz w niej dużo praktycznych przykładów.
- Ponieważ jest lekka i przyjemna w czytaniu.
- Ponieważ jest pełna celnych sformułowań jak "marnotrawstwo jest przestępstwem" czy "zbyt ciężka praca sprawia, że trzeba pracować więcej".
- Ponieważ w Polsce ciągle niewielu (w tym konsultanci i autorzy książek o Scrumie) wiedzą niewystarczająco dużo o Scrumie.
- Można się z Sutherlandem nie zgadzać w wielu tematach, ale warto znać jego zdanie chociażby o modelu kaskadowym.
- Jeśli planujesz ślub, to może okazać się niezbędna.
- Ponieważ dowiesz się, jak zmierzyć szczęście.
- Ponieważ Scrum może zmienić świat (bardzo polecamy rozdział 9).
Można książce zarzucić zbyt duży nacisk na aspekty miękkie i filozofię, ale TAKI JEST SCRUM!
Przeczytaj rozdział pierwszy, aby przekonać się, że to dobra książka >>
testerzy.pl objęli książkę patronatem.
KONKURS!
Chcesz egzemparz książki dla siebie? Opisz historyjkę, sytuację z życia wziętą, związaną z wdrożeniem Scruma w twojej organizacji. Może to być też jakieś nieudane tłumaczenie ze Scruma (typu Mistrz Młyna) lub żart ze Scrumem w roli głównej.
Na wasze prace czekamy do 26.10 do 12.00. Publikujcie je w komentarzu na naszych profilach w mediach społecznościowych, lub przesyłając nam historyjki na adres redakcja@testerzy.pl [zastrzegamy, że wybrane (przesłane nam) anegdoty chcemy opublikować].
WYNIKI KONKURSU!
Dziękujemy Wam za wszystkie nadesłane historie. Nagrodę w postaci egzemplarza książki "Scrum" otrzymuje Monika. Gratulujemy!
A oto jej historia:
Pamiętam, jak zaczynaliśmy naszą przygodę ze Scrumem. Planowanie polegało na poinformowaniu zespołu przez Menedżera co mamy zrobić. Trwało najczęściej 15-30 minut. Podczas sprintu każdy miał z góry przypisane zadania. Były za duże, więc do testów oddawane były na sam koniec sprintu. Zdarzało się, że testowanie odbywało się dopiero w kolejnym sprincie, bo tak nam było wygodnie;) Daily robiliśmy jeśli akurat była wolna chwila. Nie muszę dodawać, że zazwyczaj braliśmy za dużo zadań, więc i na daily nie było czasu. To, czego nie doceniliśmy najbardziej to przede wszystkim retrospekcja, która odbywała się raz na 3 miesiące... Zmiany na produkcję wchodziły nieregularnie. O DOD lepiej nie będę wspominała ;)
Z perspektywy czasu myślę o tym z uśmiechem na twarzy, bo pamiętam jak bardzo byliśmy z siebie dumni i pewni, że o Scrumie wiemy już chyba wszystko ("Firma kupiła nam nowe narzędzie do zarządzania naszą pracą. Mamy Scrum!") :) Dobrze, że pewnego dnia pojawiła się w firmie osoba, która wywróciła wszystko do góry nogami...