10 oznak, że jesteś testerem zbyt długo (i powinieneś uciekać, póki jeszcze możesz)

10 oznak, że jesteś testerem zbyt długo (i powinieneś uciekać, póki jeszcze możesz)
Czy Twój toster kiedykolwiek odmówił współpracy, a Ty odruchowo zacząłeś szukać przyczyny w kodzie? A może kostka masła nie spełniła Twoich oczekiwań, więc chciałeś wysłać raport o błędzie? Jeśli tak, to być może czas na detoks od testowania oprogramowania.

Testowanie to szlachetna profesja, ale jak każda praca, może ona powoli, ale skutecznie wyssać z Ciebie życie, zostawiając jedynie pustą skorupę człowieka, który widzi świat wyłącznie przez pryzmat przypadków testowych i raportów o błędach. Zebraliśmy 10 najbardziej alarmujących oznak tego, że Twoja kariera testera osiągnęła punkt krytyczny i najwyższy czas, byś rozważył ucieczkę do świata normalnych ludzi.

Zanim będzie za późno. 

Uwaga: Ta lista została stworzona w celach humorystycznych i nie powinna być traktowana jako poważne narzędzie diagnostyczne. Chociaż... jeśli rozpoznasz u siebie więcej niż połowę punktów, może warto zastanowić się nad wizytą u terapeuty. Albo przynajmniej nad długim urlopem z dala od komputera.

A teraz, bez zbędnego przedłużania, oto dziesięć niepokojących oznak, że bycie testerem oprogramowania zaczęło odbijać się na Twoim zdrowiu psychicznym:

  1. Mamroczesz "działa zgodnie z wymaganiami" przez sen. Twoja podświadomość już przyjęła to zdanie jako mantrę. Może warto zmienić repertuar?
  2. Masz niezdrową obsesję na punkcie gumowych kaczuszek, wierząc, że posiadają moc odpędzania złośliwych defektów. Twoje biurko przypomina kaczą farmę, a każda gumowa kaczuszka ma przydzieloną rolę w zespole QA? To już nie jest śmieszne, to woła o pomstę do nieba.
  3. Wszędzie widzisz bugi - nawet w snach i jedzeniu. Gdy zaczniesz się zastanawiać, czy Twój rosół został poprawnie zaimplementowany, wiedz, że sprawy zaszły za daleko.
  4. Masz wytatuowaną na ciele kolekcję komunikatów o błędach. Zapomnij o tradycyjnych tatuażach. „Null Pointer Exception” na przedramieniu albo „404 Not Found” na karku to nie jest szczyt dobrego smaku.
  5. Nie potrafisz prowadzić rozmowy bez przekształcania jej w przypadek testowy. "Dzień dobry, jak się masz?" - "To zależy, jakie są kryteria akceptacji dla tego powitania?". Ludzie zaczynają się Ciebie bać.
  6. Rozwinąłeś nerwowy tik, gdy tylko słyszysz frazę "nowa funkcja". Kiedy PM mówi „mamy nową funkcję do przetestowania”, twoje oko zaczyna niekontrolowanie drgać. Wiesz, że za tymi słowami kryje się masa bugów, które tylko czekają, by zniszczyć ci życie.
  7. Twój krąg towarzyski składa się wyłącznie z innych testerów i okazjonalnego inżyniera QA. Znajomi z „normalnymi” zawodami już dawno odeszli w cień. Ostatnia rozmowa o życiu dotyczyła automatyzacji testów? Chyba czas wyjść do ludzi.
  8. Straciłeś zdolność ufania jakiemukolwiek oprogramowaniu. Nawet kalkulator budzi Twoje podejrzenia? To już paranoja.
  9. Zaczynasz wierzyć, że prawo Murphy'ego zostało napisane specjalnie dla testerów oprogramowania. Murphy musiał być testerem oprogramowania. Gdyby było inaczej, skąd ta precyzja w opisie naszego życia zawodowego?
  10. Zaczynasz kwestionować sens życia, wszechświata i wszystkiego po napotkaniu szczególnie frustrującego błędu. "Dlaczego tu jestem? Jaki jest cel istnienia? Czy ten defekt kiedykolwiek zostanie naprawiony?"

Jeśli którykolwiek z tych punktów brzmi znajomo, to może najwyższy czas rozważyć przerwę... lub zmianę kariery. Pamiętaj, że życie to nie tylko testy i defekty!

Bonusowe oznaki (tylko dla najbardziej zaawansowanych testerów):

  1. Masz w biurze ołtarzyk poświęcony systemowi Jira. Twoje biurko przypomina świątynię poświęconą systemowi śledzenia błędów? Pora na egzorcyzmy!
  2. Obchodzisz "Dzień Tępienia Defektów" z większym entuzjazmem niż własne urodziny. Twoja rodzina zaczyna się martwić, gdy na Twoim torcie urodzinowym zamiast świeczek płonie napis „Zero Bugs Found”. Może przyszedł czas, aby zastanowić się nad tym, co w życiu naprawdę ważne.
  3. Napisałeś list miłosny do swojego ulubionego narzędzia do debugowania. "Drogi Xdebug, nikt nie rozumie mnie tak, jak Ty. W chwilach, gdy wszystko wydaje się stracone, ty zawsze pokazujesz drogę do źródła problemu…” To już nie jest miłość, to obsesja.
  4. Potrafisz recytować cały Manifest Agile we śnie (i to od tyłu). Twój partner budzi się w środku nocy, słysząc: "...działające oprogramowanie ponad obszerną dokumentację..."
  5. Rozważasz zmianę kariery na zawodowego tępiciela robaków. Kiedy myśl o byciu „prawdziwym” eliminatorem bugów – tym razem w naturze, a nie w kodzie – zaczyna być kusząca, to zdecydowanie nadszedł moment na przemyślenie swojej zawodowej drogi. Albo przynajmniej na urlop.

Testerzy, czas na reset!

Jeśli czytając ten artykuł, kiwaliście głową ze zrozumieniem częściej niż podczas code review, to znak, że pora na gruntowny refaktoring Waszego życia!

Ołtarzyk dla systemu śledzenia błędów, gumowe kaczuszki jako talizmany i recytowanie Manifestu Agile przez sen to nie są oznaki zdrowego trybu życia. Wypalenie zawodowe czai się tuż za rogiem.

Pamiętacie jeszcze, dlaczego pokochaliście testowanie? Tę ekscytację związaną z odkrywaniem błędów, satysfakcję z rozwiązywania problemów? Czas przypomnieć sobie te piękne czasy, kiedy każdy defekt był wyzwaniem, a nie kolejnym powodem do frustracji.

Świat poza IT też istnieje! To miejsce, gdzie ludzie nie oceniają wszystkiego według priorytetów, a "akceptacja" nie oznacza serii rygorystycznych testów. Możecie cieszyć się technologią bez ciągłego szukania w niej usterek.

Najwyższa pora na restart! Załadujcie nową wersję siebie i odkryjcie, że życie poza testami może być równie fascynujące... a przynajmniej mniej zabugowane!

I pamiętajcie: nigdy nie jest za późno, żeby uciec z pułapki nadmiernego testowania. Chociaż, znając Was, pewnie i tak wrócicie, żeby sprawdzić, czy ta ucieczka działa zgodnie ze specyfikacją. 😉
 

To powinno Cię zainteresować