Dlaczego testowy crowdsourcing w Polsce umarł?

Dlaczego testowy crowdsourcing w Polsce umarł?
Polskie prawo pracy skutecznie uniemożliwia funkcjonowanie crowdsourcingu testerskiego. Zapisy ustawowe nie uwzględniają specyfiki pracy zdalnej, wykonywanej przez testerską społeczność internetową.
 

Czym jest crowdsourcing? Wikipedia pisze o procesie, w ramach którego organizacja (firma, instytucja publiczna, organizacja non-profit) przeprowadza outsourcing zadań wykonywanych tradycyjnie przez pracowników do niezidentyfikowanej, zwykle bardzo szerokiej grupy ludzi w formie open call (ang. crowd – tłum, ang. sourcing – pozyskiwanie, zaopatrywanie się).

Dalej możemy dowiedzieć się więcej o korzyściach:

  • Problemy mogą być rozwiązane przy względnie niskich kosztach, na ogół bardzo szybko
  • Płaci się w zależności od rezultatu, czasem wręcz nagradzanie się pomija
  • Organizacja dociera do szerszego grona talentów niż tylko tego, które jest obecne w samej organizacji
  • Poprzez słuchanie społeczności, organizacje zyskują wgląd z pierwszej ręki do potrzeb i pragnień klientów
  • Społeczność może poczuć, że współtworzy markę, co skutkuje poczuciem posiadania poprzez przyłożenie się do współpracy.
     

Co ciekawe również instytucje państwa dostrzegają ciekawe perspektywy stojące przed tym modelem (za PI.gov.pl).

Innowacja tradycyjnie stanowiła domenę działów R&D, które w zamknięciu i w małym gronie specjalistów pracowały nad przełomowymi rozwiązaniami dla firm. Dziś firma konsultacyjna Gartner Inc. przewiduje, że ilość dóbr konsumenckich tworzonych przez konsumentów i działy R&D w modelu crowdsourcingu w ciągu kolejnych trzech lat osiągnie aż 75% (źródło: http://www.gartner.com/newsroom/id/2603215).

Z jakiegoś jednak powodu crowdsourcing niestety nie funkcjonuje w obszarze testowania. Najbardziej spektakularną próbą jego wprowadzenia była platforma testuj.pl, której aktywność jest już znikoma. Jej twórcy co prawda przygotowują kolejne wielkie otwarcie, jednak borykają się z przeszkodą, gdzie nawet kancelarie prawnicze nie są w stanie rozwiązać problemu rozliczania pracy w tym modelu.

O jakie rozliczanie chodzi opisuje Radek Smilgin w swoim artykule w REQ Magazyn (12.2016):

Przyjrzyjmy się temu na prostym przykładzie crowdsourcingu czyli pracy wykonywanej przez tzw. osoby z tłumu. W dużym uproszczeniu jest to praca ludzi wykonywana zdalnie za pośrednictwem komputera. Pracodawca mając proste zadanie do wykonania i chcąc, aby zostało wykonane za możliwie najniższą kwotę może zlecić je tłumowi. Załóżmy, że to zadanie to np. redakcja tekstu czy szybkie tłumaczenie. Do pracodawcy zgłasza się osoba, która wycenia to na 15 minut pracy i chce za to dostać 15 PLN. Aby legalnie zlecić takie zadanie potencjalny „pracodawca” musi poprosić pracownika o wszystkie dane osobowe, podatkowe i wystawić mu umowę o dzieło, aby umowę oficjalnie zgłosić do urzędu. Problem w tym, że oprócz opłat narzuconych na umowę przez rząd, standardowa opłata księgowa za przygotowanie i obsłużenie takiej umowy wynosi 15 PLN. Nagle więc okazuje się, że „pracodawca” musi pogrążyć się w umowach i zapłacić za pracę więcej niż warta jest sama usługa.

[…]

Idąc dalej możemy przyjrzeć się ciekawemu modelowi pay-per-bug, którego celem jest dostarczanie informacji o jakości oprogramowania, a które realizowane jest jako crowdsourcing. Polega to na tym, że bliżej niesprecyzowanej ilościowo grupie ludzi siedzących przy komputerach i podpiętych do Internetu (nasz tłum) proponujemy wynagrodzenie w wysokości 10 PLN za każdy znaleziony defekt w naszym oprogramowaniu. Wszyscy „pracownicy” wykonując pewną pracę, a zarabiają Ci, którzy naprawdę znajdą defekty. W teorii polskiego prawa pracy z każdą taką osobą należałoby podpisać umowę i każdemu zapłacić. Nie ma możliwości aby Ci ludzie, którzy znają i akceptują zasady podjęli się darmowego wysiłku na rzecz „pracodawcy” i nie otrzymali umowy i później płatności. Sytuacja, w której część osób znajdzie po jednym defekcie jest również trudna, bo przed płatnością każdemu należałoby wystawić umowę o dzieło (jak pisaliśmy księgowa bierze za nią 15 PLN).


Widzimy więc, że pracodawca nie może w prosty sposób zapłacić za wykonaną pracę, ale zgodnie z polskim prawem musi pozyskać od ludzi "z tłumu" dane osobowe i upewnić się, że są one prawdziwe. To z kolei wiąże się z koniecznością przetwarzania pozyskanych danych, co nakłada kolejne obowiązki względem GIODO. Ze względu na to, że nie opłaca się wystawiać umowy dla najmniejszego zlecenia, istnieje konieczność budowania rozbudowanych systemów informatycznych do zarządzania wykonaną pracą i płatnościami.

Następnym problemem jest nie do końca czytelny stosunek pracy w crowdsourcingu. Polskie prawo nie przewiduje możliwości, że ktoś może wykonać pracę bez umowy oraz tego, że praca niskiej jakości (lub nieskuteczna) przekłada się na brak wypłaty. Przy często niewielkich kwotach przysługujących osobom „z tłumu” koszty obsługi księgowej stają się niewspółmierne do zysków obu stron.

Ten model nakłada na pracownika konieczność zgłoszenia dodatkowego przychodu z pracy w rocznym rozliczeniu PIT jako „Inny dochód”.

Potencjalnym rozwiązaniem problemu jest uwzględnienie w polskim prawie pracy specyfiki crowdsourcingu i uświadomienie sobie, że model pracy "z tłumem" nie jest tym samym co praca zdalna. Idealnym rozwiązaniem byłoby zwolnienie z konieczności wystawiania umów w przypadku pracy w modelu crowdsourcingowym (np. do pewnej kwoty - 50 PLN). Już pewną pomocą byłoby uproszczenie procedur zgłaszania do Urzędu Skarbowego kosztów poniesionych na pracowników crowdsourcingowych.

Obecne prawo blokuje rozwój tej dziedziny w Polsce i łatwiej jest założyć firmę crowdsourcingową w kraju pozwalającym na większą swobodę w prowadzeniu rozliczeń z pracownikami. Trzeba podkreślić, że model crowdsourcingowy jest relatywnie bezpieczny dla każdej ze stron, bo pracując w tym obszarze łatwo przekazać swoją opinię o danym pracodawcy w Internecie. Jeśli więc ktoś zdecyduje się na oszustwo w postaci braku płatności za wykonane zlecenie, to po pierwsze utracone zyski są raczej niewielkie, a wystawienie negatywnego komentarza daje szansę innym na uniknięcia oszustwa. Za granicą działa wiele firm, które z sukcesem oferują taki model pracy oraz szansę na zdalne zdobywanie doświadczenia i zarabianie pieniędzy. Za to prawo pracy w Polsce skutecznie doprowadziło do uśmiercenia innowacyjnych modeli oferowania pracy w Internecie. 

 

 

To powinno Cię zainteresować