A co jeśli:
- grupa ludzi mogłaby się spotykać cyklicznie i wspólnie testować specjalnie na tą okazję przygotowaną aplikację
- komisja mogłaby tę pracę sprawdzić i procentowo ocenić, kto jaką ocenę uzyskał
- ocenę tą możnaby odnieść nie do wydumanych standardów, ale do maksymalnej ilości punktów zdobytej przez najlepszego testera
- ocenę tą możnaby wpisać na "certyfikat"?
Takie miejsce już powstało i ma szansę zakotwiczyć na stałe w kalendarzu testerskim. Nazywa się TestingCup i jest światełkiem w tunelu dla praktycznego "certyfikowania" testerów.
Weryfikacja ta nie jest zdolnością do zapamiętania reguł, a rzeczywistym sprawdzeniem umiejętności budowania środowiska testowego, testowania i raportowania defektów, czyli tego, co jest solą pracy testera. Ocena testowania, które samo w sobie jest nieskończone opiera się na odwołaniu do najlepszej oceny zdobytej przez testera, a nie do wymaganego "poziomu wiedzy". TestingCup może więc stać się nową metodą pokazania najlepszych testerów w Polsce, a może i na świecie. Inicjatywie życzymy dalszych sukcesów.
Więcej o wydarzeniu możecie poczytać na stronie testingcup.pl.