Usprawiedliwienie numer 1 - Jestem pracoholikiem.
Uzależnienie od pracy nie jest przecież niczym złym?! To nie alkoholizm przecież! Nie potrafię spokojnie zasnąć lub zacząć dnia bez dowiedzenia się, czy wszystkie projekty idą zgodnie z planem, czy klienci zostali obsłużeni i czy zespół wykonał zadania. Kontrolny telefon do firmy z pytaniem o status nie jest przecież niczym złym. Nie po to wziąłem hotel z dobrym Internetem, żeby nie synchronizować poczty. W sumie to nie czytam tylko skanuję. A jak coś wpadnie w oko, to zawsze można zainterweniować. "Kochanie pójdziemy na plażę godzinkę później. Mam ważną rzecz."
Usprawiedliwienie numer 2 - Muszę im pomóc.
Praca na etacie ma swoje plusy, ale ma też minusy. W firmie jestem niezastąpiony, są rzeczy, które mogę zrobić tylko ja. Tak poukładany jest świat. Dzięki temu, że mam taką odpowiedzialność, moją pracę zachowam na dłużej. W pracy wiedzą, że mogą na mnie zawsze liczyć. Telefon dzwoni, więc trzeba odebrać. To może być poważny problem. Odbieram. Tak jak myślałem. Zgłoszenie z produkcji, trzeba się podłączyć VPN-em. "Idźcie sami na śniadanie, ja zaraz przyjdę".
Usprawiedliwienie numer 3 - Moja praca to przyjemność.
Ja tak naprawdę nie muszę odpoczywać od pracy, bo praca sprawia mi tylko radość. Robię to co kocham, więc mógłbym to robić 365 dni w roku. Weekendy i wakacje są tylko dla tych, którzy pracują za karę. Wypalenie i zmęczenie pracą mi nie grozi. Mam super współpracowników i fajnych klientów, więc chodzę do pracy z uśmiechem na twarzy. Strasznie zmartwił mnie ten mail i muszę na niego szybko odpisać. W sumie nic pilnego, ale jak teraz napiszę to nic się nie stanie. "Robi się już późno i ciepło. Dziś może zostaniemy w hotelu, a w te góry to jutro pójdziemy".
Usprawiedliwienie numer 4 - Głupie prawo.
Kto wymyślił 2-tygodniowy, nieprzerwany urlop?! Ustawodawco, nie ustawiaj mi życia i pracy! 2 tygodnie!? Kilka dni by wystarczyło. W biurze nie ma sensowego zastępstwa, a testy akceptacyjne same się nie obsłużą. Nikt przecież nie zrobi tego tak jak ja, nikt przecież nie ma takiej skuteczności i efektywności. Biorę służbowego laptopa i będę na bieżąco czytać maile. Jakby ktoś dzwonił, to możecie przekierować na moją prywatną komórkę. "To wy się tu pobawcie, a tata chwilę popracuje."
Usprawiedliwienie numer 5 - Nienawidzę pracy.
Dzwoni! A obiecali, że w wakacje nie będą dzwonić. Naprawdę muszę odebrać. "Tak, tak, ale szefie... Tak. OK, zrobię to." Dobrze, że wziąłem ze sobą służbową komórkę i laptopa. Obsługa tego zgłoszenia nie zajmie mi dużo czasu. Jak im teraz zrobię przysługę, to też będę mógł na nich liczyć. "Czy możecie być odrobinę ciszej?! Nie widzicie, że pracuję!?"