Bootcamp w CV? Opinie rekruterów

Bootcamp w CV? Opinie rekruterów
Bootcampy dla testerów wciąż zyskują na popularności i są traktowane jako sposób na zdobycie praktycznej wiedzy i umiejętności w stosunkowo krótkim czasie. Uczestnictwo w nich może być ważnym elementem CV dla osoby poszukującej pracy w branży. Okazuje się jednak, że rekruterzy mogą mieć na ten temat odmienne zdanie.

Osoby noszące się z zamiarem wejścia do IT często stają przed wyborem: „studia, kurs czy bootcamp?”. Każde z tych rozwiązań ma swoje plusy i minusy, każde też w jakimś stopniu przygotowuje do podjęcia pracy na wymarzonym stanowisku juniora. 

Edukacja testera jest jednym z elementów branych pod uwagę w procesie rekrutacji. Ten różni się w zależności od firmy, różne podejście przedstawiają także sami rekruterzy, ale przy obecnym trendzie „każdy może pracować w IT” zaczyna się obserwować dość niepokojące zjawisko.

Bootcamp w oczach rekrutera 

Inspiracją do tego wpisu były informacje, jakie wyłuskaliśmy z dziesiątek komentarzy pod jednym z wpisów na facebookowej grupie dotyczącej wsparcia w procesie startu do IT. Co prawda w większej mierze odnosiły się one do programistów, ale naszym zdaniem dość łatwo przełożyć je także na rynek testerski. 

Poniżej pozwolimy sobie przytoczyć kilka cytatów, które opatrzymy naszym komentarzem:

100 CV i sami ludzie po bootcampach, którzy nie mają żadnych podstaw programowania, nie potrafią prostej pętli z warunkiem napisać […] my przestaliśmy zapraszać na rozmowy osoby świeżo po bootcampach, bez żadnego doświadczenia […] niestety jak człowiek nie miał chociaż ze 3 lata studiów albo doświadczenia komercyjnego, to odpadał bo szkoda czasu co najmniej 2 osób z firmy, żeby dowiedzieć się, że znów ktoś nic nie umie

Często zdarza się, że poziom wiedzy i umiejętności absolwentów bootcampów są zbyt niskie, aby mogli oni być wartościowymi pracownikami na projekcie. Brak doświadczenia czy dyplomu wyższej uczelni wywołuje przeświadczenie, że taka osoba nie będzie w stanie sprostać stawianym przed nią wymaganiom. Prowadzi to do sytuacji, że pracodawcy widząc w aplikacji informację o ukończonym bootcampie, coraz częściej decydują się w ogóle nie poświęcać czasu nawet na dalszą analizę CV takiego kandydata, nie mówiąc już o zaproszeniu go na rozmowę rekrutacyjną.

Oczywiście nie jesteśmy fanami jakiego rozwiązania. Poziom wiedzy i umiejętności kandydata powinien być dokładnie oceniony przed podjęciem decyzji o jego zatrudnieniu, a generalizowanie i wykluczanie wszystkich bootcampowców może być czasami dla wielu z nich krzywdzące. W końcu ideą bootcampu jest zdobycie umiejętności specjalistycznych w stosunkowo krótkim czasie i niektórym się to udaje.

[…] Osoby bo bootcampach były dużo gorzej przygotowane niż studenci. Oczywiście nie oznaczało to, że wszyscy studenci byli „dobrzy” ale w grupie studentów łatwiej było wybrać kogoś, kto się nadaje niż w nawet dwa razy większej grupie bootcampowców. Nagiminne też było wśród bootcampowców nierozumienie pisanego przez siebie kodu […]

Co prawda znów wchodzimy tu w obszar generalizacji – nie zakładamy przecież, że każda osoba po bootcampie jest niewystarczająco przygotowana do pracy - ale autor komentarza zauważył jedną, istotną zależność, jaką jest brak zrozumienia wykonywanych przez siebie działań. Szkolenia bootcampowe mogą okazać się przydatne dla osób chcących nauczyć się podstaw testowania lub zdobyć dodatkowe umiejętności, ale nie zawsze będą wystarczające, by zastąpić tradycyjną edukację uniwersytecką. Bootcamp to solidna dawka krótkiego, ale niezwykle intensywnego kształcenia w wybranym przez kandydata kierunku. Studenci mają jednak zwykle bardziej solidne podstawy w dziedzinie informatyki, co znacznie ułatwia im szybsze przyswojenie wiedzy i umiejętności w wykonywanej pracy. 

[…] Ludzie po bootcampach i innych pseudo kursach są skłonni pracować i za najniższą krajową, byle by ich ktoś tylko „wziął”. Tylko, że w większości firm takich ludzi się nie zatrudnia po prostu

Koszty bootcampów niejednokrotnie nie należą do najmniejszych. Kandydat, który przeznaczył na swoją edukację testerską sporą kwotę, może (i chce) oczekiwać, że jego inwestycja zwróci się jak najszybciej. Dodatkowo, nastawiony obietnicami wysokich zarobków, dość szybko zderza się z rzeczywistością, w której nikt nie jest skłonny dać mu obiecywanych wcześniej „kokosów”. Efekt? Chwytanie każdej pracy, byle tylko „wyjść na swoje”.

Wyciągnąć z tego należy jedną ważną lekcję: ukończenie bootcampu lub innego kursu testerskiego nie gwarantuje zatrudnienia w IT. Wciąż niezbędne są konkretne umiejętności i doświadczenie w testowaniu oraz wiedza teoretyczna. Firmy zwykle poszukują pracowników z doświadczeniem lub co najmniej solidnymi podstawami w zakresie testowania, którzy będą w stanie szybko przyswoić wiedzę i pracować efektywnie.

[rynek, przyp. red.] Jest przesycony ludźmi po bootcampach i faktycznie może być nawet 500 CV na jedno stanowisko, ale z tych 500 osób 400 ma githuba zawalonego „projektami” przepisanymi z YouTube albo Udemy i uważają, że to ich i zerowa wiedza teoretyczna (klepią, ale nie wiedzą nawet, co tak dokładnie klepią)

Powyższy komentarz dotyczy co prawda stricte programistów, ale nie możemy się z nim nie zgodzić. Posiadanie dużego portfolio z projektami niekoniecznie oznacza, że absolwent bootcampu ma rzeczywistą wiedzę i oczekiwane umiejętności. Skopiowanie lub przepisanie projektów z innych źródeł nie świadczy bowiem o posiadaniu wystarczającej wiedzy, by w pełni zrozumieć to, co się rzeczywiście robi. Wiedza teoretyczna i zrozumienie technologii, której dotyczy testowanie, są równie ważne, jak praktyczne umiejętności.

Firmy poszukują testerów oprogramowania mających zarówno doświadczenie w projektowaniu testów, jak i wiedzę teoretyczną, która pozwoli im lepiej zrozumieć wykonywaną pracę. Absolwenci bootcampów i innych kursów powinni więc zdawać sobie sprawę z konieczności ciągłego doskonalenia swoich umiejętności i zdobywania wiedzy teoretycznej w testowaniu, aby stać się bardziej konkurencyjnymi na rynku pracy.

Pisałem kiedyś, kilka instytucji od bootcampów namawiają na startowanie na mida, a fałszowanie historii w CV jest coraz większe

Fałszowanie historii zawodowej w CV jest coraz bardziej powszechne, a takie podejście do tematu szkodzi przede wszystkim samym absolwentom, bo przecież junior aplikujący na stanowisko MID = znacznie zawyżone wymagania w procesie rekrutacji = większe (a może raczej bardzo prawdopodobne) ryzyko odrzucenia kandydatury. To także marnowanie czasu rekruterów, a w razie pomyślnego przejścia procesu rekrutacji i zatrudnienia, ryzyko strat dla pracodawcy, który przyjmuje pracownika bez odpowiedniego doświadczenia, świadczącego pracę niskiej jakości. 

Lekarstwem byłoby, gdyby firmy organizujące bootcampy i kursy oferowały swoim klientom – przyszłym testerom – realistyczne podejście do ich szans na rynku pracy. Patrzenie przez różowe okulary może i jest chwilowo dobrym rozwiązaniem, ale obietnice natychmiastowego znalezienia zatrudnienia po ukończeniu kilkutygodniowej nauki mogą być niezwykle szkodliwe, gdy na głowę kandydata wyleje się kubeł zimnej wody w postaci kolejnej odrzuconej aplikacji. Dlatego też same osoby startujące do branży muszą podchodzić realistycznie do swoich umiejętności i doświadczenia. 

Dlatego bycie po studiach już nie jest obciachem, a skończenie technicznej uczelni jest gwarancją, że umiesz w myślenie analityczne, co w przypadku humanisty po miesiącu bootcampu nie jest gwarantowane. Bootcampowców jest aż nadto, teraz chyba łatwiej się dostać mając studia

Był czas, kiedy panowało przekonanie, że studia są stratą czasu. Być może nadal tak jest, ale docierają do nas głosy, że posiadanie dyplomu technicznej uczelni jest teraz atutem, coraz bardziej cenionym na rynku pracy. Taki dyplom jest gwarancją posiadania umiejętności analitycznych, których nierzadko niestety brakuje wśród absolwentów bootcampów. 

Posiadanie dyplomu z uczelni technicznej może okazać się korzystne dla osób planujących swój start w branży IT. Z drugiej strony nie oznacza to, że bootcampy nie mają żadnej wartości, ponieważ przydają się one w nauce konkretnych narzędzi i technologii. Pamiętajmy, że wybór między uczelnią a bootcampem jest wciąż sprawą indywidualną i zależy od osobistych preferencji oraz potrzeb kursanta, a także od celów zawodowych, jakie chce on osiągnąć.

[…] ci ludzie po bootcampach mniej pracują nad sobą samodzielnie, bo wychodzą z założenia, że bootcamp im wystarczy

Ukończenie bootcampu nie może i nie powinno być końcem drogi rozwoju testera. Pracodawcy szukają osób, którzy oprócz posiadanych podstawowej wiedzy i umiejętności, potrafią także adaptować się do ciągle zmieniających się warunków i szybko zdobywać nowe umiejętności. Rynek pracy IT jest niezwykle dynamiczny i konkurencyjny, dlatego ciągłe doskonalenie swoich umiejętności i zdobywanie nowych doświadczeń jest kluczem do osiągnięcia sukcesu w branży. Zdobyta wiedza i umiejętności powinny być stale rozwijane nie tylko przez samodzielne projekty, ale także przez uczestnictwo w szkoleniach, warsztatach i innych inicjatywach.

[…] Kończysz bootcamp, po którym w teorii sprzedaży produktu wszystko jest fajnie i rynek IT stoi otworem, a w sumie to mało co kumasz, poza teorią. Zwłaszcza jakiegoś sylabusa ISTQB wykutego na pałę, który ma się nie bardzo do realiów [może jakieś korpo, bo klient tego wymaga]. Potem następuje weryfikacja realiów rynku i płacz, bo okazuje się, że nie ma pracy dla takich ludzi

Uczestnicy bootcampów często wyposażani są jedynie wiedzę teoretyczną, która niekoniecznie przekłada się na praktyczne umiejętności wymagane na danym stanowisku. Oznacza to, że bootcampy mogą nie być idealnym sposobem na zdobycie praktycznych umiejętności przydatnych w pracy jako tester oprogramowania. To, co istotne, to zwrócenie uwagi na konkretne wymagania i trendy w branży i na ich podstawie zadbanie o dostosowanie posiadanych przez siebie kwalifikacji. Certyfikat ISTQB® nie jest kluczem, który otwiera absolutnie wszystkie drzwi w procesie rekrutacji. Istotne jest też poznanie innych metodologii i narzędzi związanych z testowaniem oprogramowania

To tylko niewielka część komentarzy, które odnoszą się do aktualnych realiów. Standardową narracją, która zwróciła uwagę ludzi na IT, był agresywny marketing firm szkoleniowych, który nasilił się tuż po pandemii, malując branżę jako stabilną, ze stosunkowo niskim progiem wejścia dla niektórych ról oraz udowadniając, że każdy może się przebranżowić i po kilkumiesięcznym bootcampie pracować w pełni zdalnie, zarabiając kilkanaście tysięcy na miesiąc. Początkowy entuzjazm dla wielu osób przerodził się we frustrację, kiedy okazało się, że po kilkuset wysłanych CV juniorzy odbijali się od ściany, ponieważ rynek wypełnił się większą ilością juniorów niż wolnych stanowisk pracy na pozycje juniorskie i entry level.

Z drugiej strony, zły PR dla bootcampów robią głównie osoby, które znalazły się na takim kursie z przypadku, zachęcone obietnicą wysokich zarobków i brakiem pomysłu na swoją karierę zawodową, a także osoby, które poza udziałem w zajęciach nie robiły już nic we własnym zakresie, aby pogłębiać zdobytą wiedzę. Wydaje się, że tacy kandydaci stanowią duży procent wśród wysłanych CV i źle wypadają na rozmowach kwalifikacyjnych. Duża liczba kandydatów o podobnym profilu, tym samym portfolio i słabych umiejętnościach technicznych zaczęła przyczyniać się do tego, że tę kategorię osób rekruterzy zaczęli traktować z dystansem, by nie powiedzieć, że „wrzucili ich do tego samego worka”.  

Co więc sądzą o bootcamperach rekruterzy?

  1. Nie mają wiedzy ogólnej - przeglądając wpisy na mediach społecznościowych można zauważyć, że wiele początkujących testerów zamieszcza swoje CV z prośbą o feedback. Naszą uwagę przykuły zwłaszcza te wpisy, które sugerują usunięcie z CV informacji o udziale w bootcampie. Drążąc temat udało nam się dotrzeć do wypowiedzi rekruterów i seniorów w branży, którzy negatywnie oceniają kandydatów po bootcampach argumentując, że jest to „taśmowa produkcja” juniorów, którzy nauczyli się pewnych technicznych umiejętności, ale nie mają żadnej dodatkowej, ogólnej wiedzy informatycznej, która pozwoliłaby im rozwiązywać bardziej złożone problemy i proponować własne rozwiązania. Koniec końców wiedzą JAK coś zrobić, ale niekoniecznie już KIEDY i PO CO.
  2. Tworzą powtarzalne projekty - kolejny problem stanowi portfolio kandydatów. Większość githubów wygląda obecnie jak klony, co najbardziej rzuca się w oczy w przypadku adeptów front endu, którzy zamieszczają głównie projekty z bootcampów w postaci słynnych list to-do czy aplikacji pogodowych. Problem też nie ominął świata testerskiego, gdyż nawet popularny uTest, który swego czasu był pewnym wyróżnikiem w CV, obecnie niczym się już nie wyróżnia, bo zachęcani przez bootcamp kursanci masowo go opanowali.
  3. Nie są samodzielni - rekruterzy i seniorzy wskazują też problem braku samodzielności. Kandydaci nauczeni są „odtwarzania” sposobów rozwiązywania danych problemów, podczas gdy umiejętność samodzielnego poszukiwania sposobów ich rozwiązania jest wyrzucana do kosza. To prowadzi do sytuacji, w których przy pierwszym poważniejszym problemie junior nie wie, co z nim robić. 
  4. Są roszczeniowi - marketing zrobił swoje i niestety branża odczuwa jego negatywne skutki, zarówno po stronie pracodawcy, jak i przyszłego pracownika. W wielu firmach stanowiska juniorskie to niewysokie stawki, ze względu na duży koszt utrzymania i wdrożenia osoby początkującej. Niestety, roszczeniowa postawa wielu kandydatów, którym obiecano złote góry, może rzutować całościowo na tzw. „bootcampowiczów”. Jeśli na rozmowach kwalifikacyjnych 20 osób po bootcampie będzie oczekiwać seniorskiego wynagrodzenia, to 21-sza może już zostać niezaproszona.

Podsumowując

Artykuł nie miał na celu negowania idei bootcampów i zniechęcenia do brania w nich udziału. Niejednokrotnie takie zajęcia pozwalają na rozwinięcie posiadanych umiejętności i poukładanie posiadanej wiedzy. Dlatego też na koniec postaramy się dać Wam kilka praktycznych rad.

Wpisz udział w bootcampie w CV jeśli:
  • zdecydowałeś/aś się na udział w nim głównie po to, by usystematyzować swoją wiedzę
  • w Twoim portfolio główne projekty nie były tworzone na bootcampie
  • pogłębiałeś/aś swoją wiedzę o informacje spoza kursu i szlifowałeś/aś swoje techniczne umiejętności
  • potrafisz powyższe udowodnić i wykazać to w swoim CV
Nie wpisuj bootcampu w CV jeśli:
  • było to jedyne źródło posiadanej przez Ciebie aktualnie wiedzy
  • posiadasz typowo „bootcampowe” portfolio na githubie
  • uważasz, że po bootcampie jesteś w pełni gotów/gotowa na podjęcie pierwszej pracy
Tego nie rób:
  • Nie pracuj za darmo – niestety coraz częstszym zjawiskiem jest oferowanie swoich usług za darmo. Nie rób tego! Szanuj swój czas i swoją pracę.
  • Nie wierz w hasła marketingowe – „od zera do testera – zarabiaj 15 tysięcy po półrocznym kursie” – niestety marketing ma do spełnienia inne zadania niż znalezienie Ci dobrze płatnej pracy.
  • Nie osiadaj na laurach – branża IT jest ciekawa, ale też bardzo wymagająca. Nawet seniorzy ciągle się uczą.
  • Nie zniechęcaj się – IT mimo wszystko potrzebuje specjalistów! Jeśli masz smykałkę do kodowania, testowania czy umiejętności pozwalające Ci na spełnienie się w innej roli – pielęgnuj je i rozwijaj. 
Co możesz zrobić?
  • Obserwuj rynek – jeśli coś w danym momencie jest popularne, to nie podążaj „za stadem”, ale znajdź swoją drogę, która pomoże Ci się wyróżnić.
  • Dołącz do wolontariatu – nie pracuj za darmo na cały etat, ale udzielaj się w ramach wolontariatu – nie dość, że masz okazję zrobić coś dobrego równocześnie szlifując swoje umiejętności, to jeszcze będziesz mieć możliwość pochwalić się tym w CV.
  • Integruj się – udział w konferencjach i meetupach to dobre miejsce na zawieranie kontaktów, które mogą zaowocować późniejszą współpracą.
  • Zdobywaj wiedzę – ale taką poza bootcampami. 
  • Ćwicz! – prowadź własne projekty i ucz się na nich.

Zachęcamy Was do tego, abyście podzielili się z nami Waszymi przemyśleniami na ten temat. Uważacie, że wpis o bootcampie w CV to dobry pomysł? A może jesteście zdania, że raczej nie powinno się o nim wspominać?

Czekamy na Wasze komentarze!

To powinno Cię zainteresować