Dlaczego w ciągu dwóch dni? Dlatego, że umowy o pracę wymawia się, i zmienia na koniec miesiąca. Będzie to więc symptomem oceny sytuacji rynkowej przez pracodawców, jak i realnej wartośćci pomocy pomocy państwa. Będą musieli dokonać wyboru - czy są w stanie przetrwać w obecnym kształcie, czy też muszą zacząć się redukować.
Jednak decyzje pracodawców mogą mieć dużo szersze skutki. Jeśli w ich opinii zbliża się kryzys to:
- umowy nie będą przedłużane,
- obniżone zostaną pensje pracowników,
- zakończone zostaną umowy b2b,
- renegocjowane będą wszystkie umowy cywilno - prawne.
Oficjalnych danych nie ma, i możliwe, że nie będzie ich w najbliższym czasie. Przykładowo, dane GUS o bezrobociu pojawią się dopiero po 3 tygodniach. Ostatnia aktualizacja dotyczy lutego 2020 r.
Trend zmiany z rynku pracownika na rynek pracodawcy będzie widoczny dopiero po upływie dłuższego okresu, ale dwa najbliższe dni pokażą nam czy rzeczywiście zmierzamy w tym kierunku. Aktualne informacje ukazują większy niż zazwyczaj ruch w zwolnieniach i zmianach w umowach. Kilka przykładów z brzegu:
- na LinkedIn jest więcej ofert pracowników niż pracodawców,
- w publikowanych ofertach pracy obniżyły się proponowane stawki (na razie nieznacznie) i zwiększyły się oczekiwania jeśli chodzi o doświadczenie,
- w ogłoszeniach częściej pojawia się umowa B2B, a nie umowa o pracę.
Sięgając po dane dotyczące całokształtu gospodarki, można zauważyć, iż trend jest negatywny, a zapowiedzi katastrofalne.
Badania przedsiębiorców zrzeszonych w Konfederacji Lewiatan wykazują, że 69 proc. pytanych firm planuje redukcję zatrudnienia. Również rynek zagraniczny pokazuje szokujące dane, przykładowo w Stanach Zjednoczonych liczba bezrobotnych w ciągu ostatniego tygodnia zwiększyła się o 3 miliony.
Branża IT, oprócz własnych projektów, w dużej mierze działa jako usługodawca dla innych dziedzin gospodarki. Toteż zapowiadane załamanie w sektorze przedsiębiorstw odbije się szerokim echem również w IT. Mamy tutaj zbiór naczyń połączonych. Przykładowo zamknięcie kin, gastronomii, (części) handlu, zredukuje zapotrzebowanie na software do bezpośredniej obsługi klienta. Z drugiej strony rośnie zapotrzebowanie na oprogramowanie do zdalnej obsługi, jednak rynek bezpowrotnie się skurczył ponieważ część przedsiębiorców nie otworzy się ponownie po epidemii.
W rozważaniach nad bańką w IT, czyli ciągłego jej wzrostu, i w konsekwencji potencjalnego pęknięcia, mało kto spodziewał się aż tak poważnego tąpinięcia, jakim jest globalna pandemia i lockdown w firmach. Mówimy więc o czynniku zewnętrznym, który powoli, nie tyle przebija bańki, co niszczy kolejne sektory i branże. Musimy zrozumieć, że obecna sytuacja jest dla części biznesów gorsza od wojny. W czasie działań wojennych mamy chaos i stan wyższej konieczności. Nikt nie nakazuje prowadzenia firmy tak jakby nic się nie stało, wszystkie umowy cywilno - prawne zostają zawieszone. W czasie ogłoszonej epidemii mamy czas zamknięcia rynku, gdzie pomimo braku warunków do prowadzenia działalności firmy zmuszone są do opłacania kredytów, leasingów, czynsz, płac i danin na Państwo.
W bardzo trudnej sytuacji znajdują się mikroprzedsiębiorcy, którzy świadczą swoje usługi w modelu B2B.
Z początkiem tygodnia każdy pracownik IT dowie się (od swoich kolegów, pracodawców i ze swoich projektów), jak koronawirus wpłynął na branżę. Brak negatywnych informacji oznaczać będzie dużą odporność IT na koronawirusa.
Dajcie nam znać w szybkiej ankiecie jak u was wygląda sytuacja? Będą to dane, które pozwolą wszystkim z nas zrozumieć wpływ koronawirusa na branżę IT.