Tester na konferencji

Tester na konferencji
Wraca tester Zigi i od razu jedzie na konferencję. Prawdopodobnie to, co mu się tam przydarzy, Was nigdy nie spotkało... Chyba że spotkało.

Inflacja. To musiał być jedyny powód, dla którego cena za dwudniową konferencję testerską, która wyświetliła się Zigiemu, była tak absurdalnie wysoka. Wiadomo, trzeba zapewnić nocleg prelegentom, opłacić hotel i zapewnić catering, ale wciąż widoczna cena wydawała się nieadekwatna do tego, co proponował organizator. W tym wszystkim jednak chodziło o wiedzę i nowe znajomości, jakie zawiera się na tego typu wydarzeniach. Może zdobyta wiedza przełoży się na nowe umiejętności/pomysły/idee, które z kolei przełożą się na wyższe wynagrodzenie? Summa summarum, koszt udziału w konferencji może się zwrócić bardzo szybko. Może, ale nie musi.

Ile to razy Zygfryd był na konferencjach, gdzie jakość prelekcji była co najwyżej średnia? Oceniając samą wartość merytoryczną wystąpień i paneli dyskusyjnych, Zygfryd dowiadywał się albo niewiele nowych rzeczy, albo takich, których w żaden sposób nie był w stanie wykorzystać w praktyce. Nawet jeśli nowo zdobyta wiedza była ciekawa, to jednak nieużywana szybko ulatywała Zigiemu z głowy. Nasz tester raz jeszcze z grymasem na twarzy spojrzał na cenę. Budżet rozwojowy, który dawała mu firma, już dawno wykorzystał, więc tym razem wydatek trzeba będzie pokryć z własnej kieszeni. Agendy oczywiście jeszcze nie było, więc można było jedynie ufać, że tym razem organizatorzy staną na wysokości zadania. Zigi westchnął, wziął głęboki wdech i wydech, po czym zaczął wypełniać formularz rejestracyjny.

Trzeba przyznać, że hotel, w którym odbywała się konferencja, był naprawdę pierwsza klasa. Pokoje, basen, jakość obsługi - wszystko bez zarzutu. Zygfryd pojawił się na miejscu chwilę po otwarciu rejestracji. Odebrał swój identyfikator oraz zestaw podarunków, po czym udał się do swojego pokoju w celu zostawienia bagażu. Po drodze z ciekawości zerknął do torby z prezentami od organizatorów. Koszulka, oczywiście agenda całego wydarzenia, przypinka oraz powerbank! Zigi musiał przyznać, że sponsorzy dopisali w tym roku. Nie spodziewał się zwłaszcza tego ostatniego podarunku. Spojrzał na zegarek. Miał jeszcze dwadzieścia minut do rozpoczęcia całego wydarzenia. Szybko zabrał z łóżka plecak, w którym miał notes i długopis, a następnie udał się na parter, gdzie planował wykonać jedyny  tego dnia wysiłek fizyczny: rajd po stanowiskach wystawców w celu zdobycia jak największej ilości długopisów, kabelków i innych gadżetów, które były oferowane przez poszczególne firmy. 

Po dziesięciu minutach buszowania między stanowiskami plecak Zigiego był pełny. Na jego szczęście, na jednym ze stanowisk dostał torbę płócienną, do której włożył resztę zdobytych rzeczy. O ile długopisów, multitooli i przejściówek z logo wystawców się spodziewał, to piwo i słuchawki były dla niego czymś zupełnie nowym. Innowacyjności nie dało się odmówić. Kilka firm oferowało konkursy z ciekawymi nagrodami, w których Zigi wziął udział (w końcu kto nie lubi LEGO). Jedne firmy prosiły o oszacowanie ilości kulek w słoiku, inne dawały prostą krzyżówkę do rozwiązania, a jeszcze inne prosiły o napisanie, jaki gadżet chcieliby, aby pojawił się do wzięcia następnym razem. Oczywiście ukrytym kosztem uczestnictwa było podzielenie się z firmami swoim mailem i numerem telefonu, ale był to dla Zygfryda koszt akceptowalny.

Udane buszowanie po stanowiskach Zigi zakończył pysznym deserem owocowym zdobytym (a jakże) również od jednego ze sponsorów, po czym udał się do sali A, gdzie za chwilę miała się rozpocząć konferencja. Siedząc wygodnie na krzesełku, zerknął jeszcze na agendę, aby opracować plan prelekcji na najbliższe godziny. Szybko przeleciał wzrokiem przez wszystkie tytuły. Tak, jak się spodziewał, kilka z nich było typowym clickbait’em. Chwytliwa nazwa w celu skłonienia przyjścia jak największej ilości ludzi na daną prelekcję. Ile to razy Zigi dał się złapać na coś takiego? Na agendzie był tylko tytuł oraz prelegent, więc żeby zobaczyć krótki opis każdego z wystąpień, trzeba było wejść na stronę organizatora. Można było oczywiście zaufać prelegentom, że ich wystąpienia będą merytoryczne, albo zaryzykować i iść w ciemno. Nigdy nie wiadomo, może tym razem Zigi pozytywnie się zaskoczy? Wśród prelekcji dominowały te zahaczające o umiejętności twarde, ale osoby chcące zwiększyć swoją wiedzę z zakresu zarządzania i umiejętności miękkich też mieli w czym wybierać. Było kilka ciekawych paneli dyskusyjnych, jednak do nich Zigi nie był do końca przekonany. Dyskusje przeważnie były merytoryczne i interesujące, jednak nie przynosiły żadnych odpowiedzi, co najwyżej zachęcały do zadawania kolejnych pytań. Można było zmusić mózg do większej pracy, ale rozwiązań na już - nie było. 

Całą pierwszą część, którą zakończyła się całkiem smacznym obiadem, Zygfryd uznał za bardzo udaną. Celnie wybrał prelekcje, jego zeszyt pełen był ciekawych wniosków, linków i nazw narzędzi, które widział pierwszy raz na oczy właśnie na prezentacji. Patrząc na agendę, sesje popołudniowe były już nieco lżejsze, jeśli chodzi o tematykę. Ze smutkiem przyjął jednak fakt, że najciekawsza jego zdaniem prelekcja będzie ostatnią następnego dnia. Niestety, żeby zdążyć na pociąg, Zigi będzie musiał ją odpuścić. W końcu szanse, że pociąg się spóźni i poczeka na Zigiego, są w Polsce bardzo małe. A nie, czekaj…

Zwieńczeniem pierwszego dnia była impreza na sali balowej. Idealne miejsce do poznania nowych ludzi, zawarcia znajomości, wymiany zdań i konstruktywnych dyskusji. Byleby tylko nie przesadzić z alkoholem.

No i przesadził. Głowa bolała Zigiego jak po ostatniej wizycie klienta. Że też organizator zapewnił takie ilości alkoholu w cenie? Teraz Zygfryd już wiedział, jakie dodatkowe koszta do pokrycia były ukryte w opłacie za konferencję. Tester wziął zimny prysznic, zaszczycając całą łazienkę serią słów uważanych powszechnie za wulgarne. Na śniadanie doczłapał bez humoru i bez butów, których nie mógł zlokalizować w pokoju. Stary, a głupi. Zjadł mało co, wypił za to całe wiadro wody. Na pierwszą prelekcję na pewno nie pójdzie. I po co mu to było? Zapłacił, żeby czerpać od innych wiedzę, tymczasem zachował się jak studenciak, który ma dostęp do open baru. Z pewnością czas na reorganizację priorytetów przyjdzie później, jednak jedyne, na co teraz Zigi miał ochotę, to drzemka. 

Mówią, że czas leczy rany, w przypadku Zygfryda czas wyleczył też kaca. Czekając w holu na kolejną prelekcję, Zigi uciął sobie krótką pogawędkę z jednym z prelegentów, który również wyglądał na wczorajszego. Na szczęście on swoją prezentację miał wczoraj. 

Kolejne prelekcje i panele dyskusyjne były równie wartościowe, jak te wczorajsze. Zygfryd musiał przyznać, że zarówno organizatorzy, jak i prelegenci stanęli na wysokości zadania. O tym wszystkim oczywiście napisze w feedbacku, o który prosili organizatorzy. Oceni też poszczególne wykłady, w których uczestniczył i podzieli się swoją opinią. Oby tylko ktoś je faktycznie przeczytał. 

Szykując się do opuszczenia hotelu, Zygfryd miał poczucie dobrze spędzonego czasu. Odnowił stare znajomości, zdobył całą masę mniej lub bardziej przydatnych gadżetów, a w zeszycie miał kilka nowych pomysłów do wykorzystania u siebie w projekcie. O incydencie z imprezy będzie starał się jak najszybciej zapomnieć. Tymczasem przed Zigim klarowała się ostatnia tego dnia przygoda: powrót do domu rodzimym PKP. 

To powinno Cię zainteresować