Jeśli korzystasz z aplikacji mobilnych, zdarza Ci się chodzić na zwolnienie lekarskie i masz potrzebę szybkiego dostępu do wystawionych L4, szukamy właśnie Ciebie! - tak brzmiało ogłoszenie Centrum e-Zdrowia w mediach społecznościowych. Brzmi niewinnie, prawda? Kto by pomyślał, że za tym przyjaznym zaproszeniem kryje się dość ciekawa historia o tym, jak państwowe instytucje postrzegają proces zapewnienia jakości swoich systemów.
Kiedy postanowiliśmy zapytać o szczegóły tej "ekskluzywnej" współpracy, kierując oficjalne zapytanie o podstawy prawne, formę umowy i wynagrodzenie dla testerów, odpowiedź Centrum e-Zdrowia mogłaby posłużyć jako studium przypadku w podręczniku "Jak nie traktować testowania oprogramowania".
Okazało się, że Centrum e-Zdrowia "prowadzi badania user experience" (brzmi profesjonalnie), w ramach których... nie zawiera żadnych umów z testerami i nie przewiduje wynagrodzenia za pracę. Za to szczęśliwi wybrańcy otrzymają zestaw gadżetów CeZ. Tak, dobrze przeczytaliście - za testowanie systemu obsługującego dane medyczne milionów Polaków oferowane jest wynagrodzenie w postaci firmowych upominków.
Nie zrozumcie nas źle - user experience i testy z użytkownikami są niezbędne. Jednak sposób, w jaki są one realizowane, budzi co najmniej konsternację. Przypominamy, że dobrą praktyką w prowadzeniu testów z użytkownikami jest wynagradzanie ich za wysiłek polegający na użyciu produktu, a następnie na podzieleniu się opinią o nim. Podczas, gdy jakość oprogramowania jest kluczowa dla bezpieczeństwa i funkcjonalności systemów publicznych, traktowanie testowania jako działalności wolontariackiej wydaje się być co najmniej nieporozumieniem. Szczególnie intrygujący jest fragment o "dobrowolnej współpracy użytkowników systemu z Centrum e-Zdrowia". Brzmi niemal tak, jakbyśmy powinni być wdzięczni za możliwość bezpłatnego uczestnictwa w procesie rozwoju systemu, który sami finansujemy z naszych podatków. A w podziękowaniu dostaniemy... gadżety.
Być może następnym razem, gdy będziemy zatrudniać programistów do projektów wartych miliony złotych, zaproponujemy im w ramach wynagrodzenia ekskluzywny zestaw składający się z kubka, długopisu, a może nawet pendrive'a z logotypem?
Taka praktyka nie tylko deprecjonuje zawód testera, ale także stawia pod znakiem zapytania jakość wyników prowadzonych testów. Czy da się zbudować motywację do solidnego wykonania zadania bazującą na wynagrodzeniu w postaci firmowych gadżetów?
Może czas przypomnieć, że testowanie to nie hobby ani dodatek do właściwego procesu wytwórczego, ale integralna i profesjonalna część rozwoju oprogramowania. Szczególnie gdy mówimy o systemach obsługujących dane medyczne milionów Polaków.