W dniu takim, jak dzisiaj biuro pękało w szwach. Na każdym rogu widać było grupki ludzi, którzy w końcu mogli się spotkać i pogadać. Atmosfera była wesoła, czuć było ducha wspólnoty i wzajemnego wsparcia, tylko w tym wszystkim znikł gdzieś główny powód, dla którego powinni tutaj być. Praca. Wydawało się, że śniadanie firmowe, które dzięki temu, że było znane ze swojej obfitości i jakości, przyciągnęło dziś do biura tłumy, spowodowało również, że nikt nie miał ochoty pracować. Z drugiej strony nawiązywanie i utrzymywanie dobrych kontaktów było równie wartościowe, co “właściwa” praca, dlatego też Zigi chętnie zamienił w ten dzień laptopa na croissanta z dżemem, jak i Jirę na słodką bułkę. Jedząc te niewątpliwie warte swojej ceny przysmaki zastanawiał się, czy jutro, gdy przyniesie ciasto na świętowanie kolejnej rocznicy pracy, w firmie będzie równie dużo osób, co dziś.
Siedząc tak i delektując się kolejnym łakociem, spostrzegł Bartka, który dziarskim krokiem zmierzał w jego stronę. Bartek zaczął pracę prawie dokładnie rok temu. Również był testerem specjalizującym się w testach automatycznych i Azurze.
- Cześć Zygfryd - przywitał się zwyczajowo - Pojadłeś? Bo jak tak, to mam sprawę.
- Siema stary, jeszcze kończę - odparł Zygfryd, przeżuwając ostatnie kęsy. - Dobrze że przychodzisz teraz, bo po takiej ilości jedzenia raczej szybko się stąd nie ruszę.
- Zigi, ja wiem, że gdzie jedzenie tam i ty - rzucił Bartek zaczepnie i uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Przylazłeś tutaj, żeby mi wypominać te kilka kilogramów więcej?
Widać było, że Bartosz... a może Bartłomiej? - Zigi sam do końca nie wiedział, jakie jest jego pełne imię - chce rzucić jeszcze kilka sarkastycznych uwag, jednak najwidoczniej główny cel wizyty był na tyle ważny, że tym razem odpuścił i od razu przeszedł do rzeczy.
- Jutro mija mój kolejny rok pracy, Twój chyba też, co nie?
Zigi przytaknął.
- No właśnie - Bartek przysunął się w stronę Zygfryda i ściszył głos. - Będę chciał iść po podwyżkę. U Was to chyba normalne, że dostaje się co roku?
Zygfryd zastanowił się chwilę. Tak, proces podwyżkowy miał miejsce u nich raz do roku. Inicjatywa wychodziła zawsze od pracownika, chociaż Zigi słyszał plotki o sytuacjach, gdzie to firma sama proponowała zmianę wynagrodzenia. Jednak czy na pewno zawsze tę podwyżkę się dostawało? Czy IT jest tak rozpuszczone, że podwyżki dostaje się co roku od tak, niezależnie od tego, co się robi?
- Na pewno raz do roku można zacząć proces podwyżkowy, natomiast daleki byłbym od stwierdzenia, że podwyżkę dostaje się co roku - odparł w końcu.
- Ale, że jak? - Bartek wyglądał na zaskoczonego. - Były przypadki, że ktoś nic nie dostał?
- A pewnie! Albo zmiana wynagrodzenia była odroczona do czasu spełnienia jakichś warunków, albo wynosiła jakieś śmieszne 3%, czy coś w tym stylu.
- Trzy procent! - Mina Bartka zmieniła się z zaskoczonej na zażenowaną. - To na ile ja mogę liczyć?
- To zależy.
- Czy mogę rzucić np. 30%? Gadałem z Michałem, on dołączył w tym samym czasie co ja, a wiem, że zarabia dużo więcej ode mnie.
- To zależy - odparł ponownie Zygfryd. - Wynagrodzenie to kwestia skilli, jakie posiadasz i jakie rozwinąłeś, wartość, jaką wnosisz do firmy i trochę umiejętności negocjacji.
- I stażu - dodał Bartek
- Słucham?
- No im dłużej pracujesz, tym więcej zarabiasz.
To stwierdzenie nie do końca spodobało się Zigiemu.
- Bartek, jeśli robisz dokładnie to samo przez cały czas, wypełniasz sumiennie swoje obowiązki, to za to dostajesz wynagrodzenie co miesiąc, ale nie jest to żaden powód dla którego miałbyś dostać podwyżkę!
Bartosz (a może Bartłomiej?) nie bardzo wiedział, co powiedzieć. Wydawał się nieco zbity z tropu. Zygfryd kontynuował.
- Moim zdaniem zmiana wynagrodzenia powinna być odzwierciedleniem postępu, jaki zrobiłeś i dodatkowej wartości, jaką wniosłeś do firmy i do projektu. Jeśli zdałeś jakiś certyfikat przez ostatni rok, to znaczy, że zwiększyłeś zakres swojej wiedzy i swoją wartość dla firmy, która teraz może oferować Twoje usługi szerszej gamie klientów. Jeśli udało Ci się wprowadzić jakieś usprawnienia w projekcie, nie wiem, nowy framework, lub udało Ci się rozwiązać jakiś konkretny kliencki problem biznesowy - to to są dobre przesłanki, żeby zwiększyć Twoje wynagrodzenie. Jak dzielisz się wiedzą z innymi, prowadzisz szkolenie - chociażby wewnętrzne, to wszystko działa na Twoją korzyść. Natomiast jak po prostu robisz swoje... - Zigi zrobił dłuższą pauzę, pozwalając tym samym wybrzmieć wypowiedzianym słowom - To za to dostajesz co miesiąc wypłatę.
Bartek milczał. Widać było, że przetwarza wszystko to, co właśnie usłyszał. Zygfryd zastanawiał się jak do tej pory negocjował on swoje wynagrodzenie, skoro rzeczy, które dla niego były oczywiste, dla Bartka zdawały się być niczym objawienia anielskie.
- Chyba nie zrobiłem niczego takiego w ostatnim roku - odparł w końcu, chociaż minę miał nietęgą. - Kurde, to myślisz, że nie mam po co iść?
- Chłopie nie wiem, nie jestem z tobą w projekcie, nie wiem jakie masz osiągnięcia, gadaj o tym ze swoim Team Leaderem.
- Ale ze Sławkiem zawsze gadamy o pierdołach, nigdy o niczym poważnym.
- A to już nie moja wina - odparł Zygfryd, unosząc ręce do góry w obronnym geście. - Może w takim razie sam powinieneś zostać Team Leaderem, ostatnio robili chyba nabór, nie brali Cię tam pod uwagę?
- Brali, ale odmówiłem.
Zapadła cisza. Bartek intensywnie myślał, a Zigi nie bardzo wiedział, co ma jeszcze powiedzieć. Po chwili Bartosz (a może Bartłomiej?) zerwał się, rzucił szybkie “dzięki” w stronę Zygfryda i udał się w sobie jedynie znanym celu w stronę biurka, gdzie siedział jego Team Leader.
Zigi tymczasem sięgnął po kolejnego croissanta. On też szykował się do rozmowy o wynagrodzeniu, jednak jego sytuacja wyglądała o wiele lepiej.
Następnego dnia, o tej samej porze, co dzień wcześniej, kantyna była niemal pusta. Również stół, na którym znajdowało się tylko przyniesione przez Zigiego ciasto, nie prezentował się tak okazale, jak poczęstunek poprzedniego dnia. Nasz tester jednak nie przejmował się tym za bardzo. Popijając przy biurku kawę, przeglądał swoją listę osiągnięć z ostatniego roku. Skrupulatnie zapisywał wszystko to, co uznał za warte wspomnienia podczas rozmowy podwyżkowej z Tomkiem - szefem QA.
W projekcie udało się przejść z Selenium na Playwrighta - w czym Zigi miał swój spory udział. Wygłosił w pracy prelekcję o testowaniu aplikacji opartych na AI, miał również swój wkład w tworzenie radaru technologicznego w dziale testów.
To tylko niektóre osiągnięcia, które miał na swojej liście. Wszystkie one wychodziły poza zakres jego obowiązków i wszystkimi nimi Zigi zamierzał uzasadniać swoją zmianę wynagrodzenia. Pozostawało tylko ustalić to, o jaką podwyżkę Zigi będzie się starał. Rozważał kilka opcji: 15% - tyle, co obecna inflacja. Wartość wydawała się mieć ręce i nogi, jednak przy obecnej stawce godzinowej Zigiego ostateczna kwota mogłaby być nie do zaakceptowania przez szefostwo. Zigi oczywiście sprawdził, jakie są obecnie widełki płacowe w innych firmach na podobnym stanowisku. O dziwo mało kto oferował więcej, niż miał teraz. Szefostwo też pewnie było tego świadome, więc opcja “dostałem inną pracę za tyle i tyle, jak nie dacie więcej, to odchodzę” niestety w jego przypadku nie wchodziła w grę. Chociaż musiał przyznać, że smutno mu było, że czasami tylko dzięki takiemu zagraniu można było ugrać sensowną kwotę. Niby nie ma pieniędzy, ale gdy kluczowy pracownik, którego widać nie da się zastąpić skończoną liczbą studentów, chce rzucić papierami, to nagle pieniądze się znajdują.
Inną opcją było 10%. Tyle Zygfrydowi by wystarczyło, plus argumentowałby, że to i tak poniżej inflacji. Rozważał też zamiast pieniędzy kilka dni płatnego wolnego (w jego firmie było to możliwe nawet na kontrakcie B2B), jednak Zigi wiedział, jak to wygląda. Jego szef - Tomek - miał z góry określoną maksymalną kwotę, do jakiej mógł negocjować wynagrodzenie, które wciąż było akceptowalne dla firmy. Wielu chciałoby wiedzieć, jaka to kwota, jednak wiedzących było tylko kilku i nawet na imprezie integracyjnej po wypiciu niejednego kieliszka nikt nie chciał puścić pary z ust. Liczba dni wolnego zostałaby więc pomnożona przez ilość godzin i stawkę, co ostatecznie i tak dałoby jakąś kwotę. Zygfryd mógł więc sobie chcieć, jednak ostatecznie na argument typu “więcej nie mogę” ciężko mu będzie znaleźć kontrę.
Zigi w końcu odepchnął się od biurka. Już bardziej do rozmowy się nie przygotuje. Wstał, poszedł do kantyny gdzie nalał sobie szklankę wody. Uzbrojony tylko w nią i w mocne argumenty, które miał w głowie, udał się do salki konferencyjnej, gdzie miał się spotkać z Tomkiem.
Początek spotkania był bardzo zwyczajowy. Wymienili uściski dłoni i pogadali o nic nieznaczących tematach. Tomek takich rozmów, jak ta dzisiejsza z Zigim miał rocznie pewnie ze dwadzieścia, był więc na tym polu dużo bardziej doświadczony, niż nasz tester. Jednak Zigi był pewny siebie. Ciężko pracował przez ten rok i chciał, żeby to miało odzwierciedleniu w jego wypłacie.
- No dobra Zigi - Tomek w końcu zaczął główny temat spotkania - Widziałem twojego maila z listą rzeczy, którą udało ci się osiągnąć przez ten rok. Plus zebrałem feedback o Tobie i pewnie nie będzie dla Ciebie zaskoczeniem, że jest on bardzo pozytywny.
Zigi przytaknął.
- Czy masz jakąś konkretną kwotę, która by Cię interesowała?
Zigi powiedział.
- Uuuuu - odparł Tomek, a na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Jego wzrok szybko przeszedł z Zigiego na laptopa, gdzie zaczął gorączkowo coś wpisywać. - Powiem Ci, że takiej kwoty się nie spodziewałem. - Powiedział w końcu, gdy w systemie wewnętrznym wpisał wszystkie niezbędne cyferki i pewnie dostał ostateczną kwotę. - Jest to dużo, naprawdę dużo, mimo, że naprawdę Zygfryd widzę Twoje zaangażowanie i wkład w działanie firmy.
Zygfryd musiał przyznać, że Tomek był dobry w te klocki. Zigi nie podejrzewał, że blefuje, raczej naprawdę nie miał aż tyle pieniędzy, ile chciał. Ale sam ton wypowiedzi, dobór słów... Wszystko to było wypracowane długoletnią praktyką.
- Wiesz, Tomku, pracujemy razem dość długo. Wiesz, jak się ze mną pracuje, wiesz, co potrafię i jakie feedbacki dostaję od klienta. Chcę dalej móc wnosić taką wartość. Cieszę, się, że firma daje możliwości rozwoju, ale niech za tym idzie odpowiednie wynagrodzenie.
- Jasne, rozumiem Cię, ale, Zigi, na ten moment jesteś jednym z najlepiej opłacanych testerów w firmie.
Takiego argumentu Zygfryd się nie spodziewał. Nie interesowało go w ogóle, ile zarabiali jego koledzy. Co niby ta argumentacja miała zmienić? Połechtać jego ego? Tani chwyt. Zygfryd mógłby być i najgorzej opłacanym testerem. Nie zdążył jednak ubrać swoich myśli w słowa i wypowiedzieć ich na głos, gdyż Tomek kontynuował dalej swoją wypowiedź.
- Zygfryd, na ten moment mogę Ci zaproponować 5%. Chciałbym Ci dać więcej, ale naprawdę nie mam pola do większych negocjacji. Musiałbym z CEO gadać.
“To pogadaj” - pomyślał nieco zirytowany Zigi, ale nie wypowiedział tego na głos. Tymczasem Tomek mówił dalej.
- Gdy tylko pojawi się jakiś dodatkowy budżet, chętnie wrócę do rozmowy z Tobą i to szybciej, niż za rok. Ale na dzisiaj to jest maksymalna kwota, jaką mogę Ci zaoferować.
Zygfryd spędził jeszcze na rozmowie kilka minut, jednak nie udało mu się nic więcej ugrać. Nie podejrzewał szefa o złe intencje, ani o to, że ten okłamał go mówiąc, że więcej pieniędzy nie może mu zaoferować. Pięć procent. Czy kwota za tym idąca była adekwatna do jego osiągnięć w minionym roku? Czy wzmianka o powrocie do rozmów wcześniej niż za rok nie była tylko pustą obietnicą, która się nie wydarzy? A może to Zygfryd źle rozegrał spotkanie? Czyżby umiejętności negocjacji były równie ważne, jak osiągnięcia na polu testerskim? Lista pytań piętrzyła się, a informacja od Bartka, który również dostał tylko 5% podwyżki sprawiła, że Zygfryd dalej nie wiedział, co o tym wszystkim sądzić i jakie wnioski wyciągnąć.
Patrząc całościowo - niesmak pozostał, chociaż zdanie, że jest jednym z najlepiej zarabiających testerów w firmie, zasiało swoje ziarno.
Podoba Ci się? Przypominamy, że od niedawna możecie poznać przygody Zigiego w wersji "pełnometrażowej". Książkę "Przygody testera Zigiego" znajdziecie w księgarniach Helion, a recenzję publikacji znajdziecie tutaj.