Preppersi to ludzie, którzy przygotowani są na czasy wojny i zagłady. Ludzie, którzy przygotowują się na załamanie na rynku informatycznym nie mają swojej oficjalnej nazwy. Informatyczni preppersi (nazwijmy ich więc skrótowo "ipreppersami") to ludzie, którzy dziś zarabiają bardzo dobre pieniądze w start-upach i korporacjach, ale lokują je głównie poza informatyką. Tak na wszelki wypadek. Można wśród nich wyróżnić pewne cechy wspólne:
- starają się funkcjonować na etatach zamiast na działalnościach (konsultantów pozbywa się na pierwszym miejscu)
- oszczędzają, a nie trwonią środki
- jak ognia wystrzegają się kredytów, a nawet jeśli je mają, to są one dodatkowo pozabezpieczane (odłożoną gotówką lub mieszkaniem, które będzie można oddać bankowi)
- choć część środków i czasu lokują w projekty informatyczne, to ich głównych obszarem działania jest inwestowanie w nieruchomości (pod wynajem), ziemie, akcje giełdowe czy obligacje.
Jeśli nie należysz do grupy ludzi, którzy mogą z pensji odłożyć środki na inwestycję, nie skreśla cię to z listy ipreppersów. Ciągle zostaje ci inwestycja w siebie. Warto popracować zarówno nad twardymi umiejętnościami (o tym za chwilę), jak i miękkimi. Najważniejszą cechą, która pozwoli ci zachować pracę lub ją pozyskać będzie lubialność (ang. likeability). Czym więcej osób cię lubi i czym mniej nie lubi, tym większe szanse na funkcjonowanie w firmach. Na osoby lubiane czasami nawet przymyka się oko na brak umiejętności technicznych, ponieważ takie cechy socjalne, związane z budowaniem miłej atmosfery w pracy są ważne dla każdej organizacji. Wszystkie inne cechy miękkie, jakie powinien posiadać każdy członek zespołu (w tym tester) pozwolą ci długo i spokojnie pracować na twoim stanowisku. Będą to: umiejętność komunikacji i negocjacji, dokładność w pracy i poczucie humoru.
Dużo ważniejsze pozostaną jednak cechy twarde. Ludzie, którzy mają fach w ręku i potrafią zrobić coś sami zawsze będą wyżej cenieni od tych, którzy jedynie "pomagają". Dotyczy to stolarzy, hydraulików, budowlańców. Dotyczy to również programistów. Podstawową kompetencją staje się więc kodowanie. Czym lepszym koderem jesteś, tym większe masz szanse na pracę. Jeśli jesteś dobrym testerem i do tego posiadasz umiejętność programowania, to stajesz się pracownikiem wręcz doskonałym. Tester oprogramowania długo będzie jeszcze pożądanym zawodem. Może nie będziemy mogli liczyć na bardzo wysokie pensje, ale nie będą to stawki głodowe. Pęknięcie bańki przetrwają osoby kompetentne, które swoje kompetencje poprą umiejętnościami, referencjami czy też certyfikatami. Inwestycją w siebie może więc być nauka języków kodowania, ale również języków obcych. Jeśli rynek załamie się w Polsce, to jest szansa, że będzie budował się w innym kraju. Elastyczność w tym wypadku jest szansą na utrzymanie pracy. Uciekające z polskiego rynku firmy mogą zabrać ze sobą część personelu. Język angielski jeszcze długo będzie na pierwszym miejscu, a znajomość języków innych stabilnych lub rosnących gospodarek może być dodatkowym atutem.
Co zrobić, jeśli kodowanie nie jest moją silną stroną? Trzeba szukać innego zawodu. Tu niestety nie mam uniwersalnego pomysłu, ale posiadanie alternatywnego fachu w ręku jest zawsze dobrym rozwiązaniem. Trudno przewidzieć, jakie zawody mają większe szanse na przetrwanie kryzysu.
Zawsze należy jednak budować sieć (ang. network) zarówno w kraju, jak i za granicą. Nie wystarczy mieć tysięcy znajomych na LinkedINinie. Znajomości mogą być zredukowane do kilkuset, ale trzeba je pielęgnować i rozwijać. Dobra sieć kontaktów w momencie kryzysu pomoże znaleźć pracę. Zbyt mnoga sieć internetowych "znajomych" na naszą prośbę o pomoc odpowie raczej obojętnością. Dobra sieć może pomóc nie tylko w znalezieniu pracy, ale również podpowiedzieć, w co warto się zaangażować.
Ipreppersi korzystają więc ze zdobyczy sieciowych do tego, by ulokować pieniądze, rozwijać się i budować sieć. Niektórzy mówią, że takie podejście jest na wyrost. Że rynek czeka długi czas zwyżek. To może i prawda. Może się jednak okazać, że nasze działania, które docelowo mają zabezpieczyć nas przed pęknięciem bańki doprowadzą nas do stabilności finansowej. Ipreppersi będą lepiej przygotowani do życia na emeryturze, gdzie dzisiejsza niewydolność systemu emerytalnego każe nam z nieufnością podchodzić do przyszłych wypłat z ZUS-u. Ostrożniejsze patrzenie w przyszłość może pomóc w osiągnieciu celu, jaki dziś stawia sobie wiele osób: "chcę pracować, bo lubię, a nie dlatego, że muszę to robić". Czego życzę wszystkim ipreppersom i nie tylko.
Radek Smilgin