CV jest pierwszym wejrzeniem pracodawcy na kandydata. Jeśli wynika z niego, że dana osoba uczestniczy w testerskich webinarach, meetupach, warsztatach, szkoli się na kursach i na studiach z testowania, to jest to pewien punkt zaczepienia. Jest to jednak zdecydowania za mało, aby potwierdzić potencjalne umiejętności w testowaniu. Jest to też za mało, aby przekonać go do powierzenia odpowiedzialnego zadania kontrolowania jakości oprogramowania.
Każdy sumienny i w miarę ogarnięty uczeń wkuje na pamięć formułki o testowaniu, a nawet będzie w stanie skleić elaborat na temat tego, czym testowanie jest. Jednak ucząc się historii nie zostajemy z automatu historykami, a skacząc w dal na WF-ie nie stajemy się zawodowcami w tej dyscyplinie. Każda wiedza wymaga umiejętnościami zastosowania jej w praktyce.
Bo przecież…
- czym innym jest przeczytać o defekcie, a czym innym go znaleźć;
- czym innym jest przeczytać raport z awarii, a czym innym go stworzyć;
- czym innym jest znajomość struktury przypadku testowego, a czym innym umiejętność jej zastosowania w danych okolicznościach;
- czym innym jest przeczytanie książki o jakości oprogramowania, a czymś zupełnie z innej bajki jest umiejętność samodzielnej oceny jakości.
Jeśli więc w CV wpisujecie aktywności pasywnego pobierania wiedzy, to warto pokazać, że ma to przełożenie na konkretne narzędzia, dokumenty czy działania.
CV nie jest zbyt pojemne, więc nie da się w niego wrzucić wszystkiego, ale można wrzucić link do portfolio projektowego. Można po krótce opisać źródło danego materiału i podlinkować do repo, gdzie raportujecie defekty, do gita, gdzie macie swój kod czy do Google Drive, gdzie trzymacie dokumenty.
Są to dowody na to, że na studiach robiliście projekty zaliczeniowe, na warsztatach, zamiast przysypiać, stworzyliście automatyczny test lub narzędzie lub że poznaną wiedzę praktykujecie w dowolny inny sposób. Może nie jest to właściwe doświadczenie zawodowe, ale to bardzo solidne zaczepienie teorii w praktyce.
Warto przejrzeć swoją ścieżkę edukacyjną i zobaczyć, co udało się z niej wyciągnąć, co realnie mogłoby być potwierdzeniem Waszych umiejętności. Ile wartych pokazania produktów testerskich stworzyliście podczas studiów czy kursów?
Jeśli nigdy nie wymyśliliście żadnego testu, nie napisaliście żadnego przypadku ani nie zaraportowaliście żadnego defektu, to nie spodziewajcie się, że na rozmowie kwalifikacyjnej, robiąc to pierwszy raz w życiu, zrobicie to chociażby akceptowalnie.